Rak żołądka

Filomena Pini z Pizy, mająca 72 lata, cierpiała od dawna na trudne i złe trawienie. Zaburzenia w żołądku zwiększyły się w cią­gu ostatnich siedemnastu miesięcy do tego stopnia, że odżywianie się było prawie niemożliwe. Smrodliwe gazy, czarne i zepsute wy­dzieliny wydostawały się z ust, a zapalenie kiszek powodowało wielkie boleści. Doktor Acone, który ją leczył pierwszy w Bagni di Lucca, stwierdził bez wahania wrzód w rodzaju raka w żołądku i przepisał lekarstwa, które nic nie pomogły. Doktor homeopata po­twierdził tę diagnozę i próbował innych lekarstw, ale bez skutku. Chora po przybyciu do Lukki udała się do znanego w mie­ście lekarza Delprete, który również skonstatował wrzód rakowa­ty bardzo już rozwinięty, wyniszczenie zupełne, uparte zatwardze­nie, ból w żołądku z nieregularnymi periodycznymi odmianami, smrodliwe wymioty i kłucie. Przy tym odkrył w lewym boku brzu­cha ciało okrągłe i twarde, które wydawało się przylegać do lewe­go zgięcia żołądka; był to - jak zapewniał - tumor rakowaty, czyli obrzęklina zaczynająca się od lewego boku wątroby. Bardziej aby złagodzić straszne cierpienia chorej, niż w na­dziei wyleczenia jej, zapisał kilka środków. Wkrótce ten sumien­ny i chrześcijański lekarz oznajmił bez ogródek, że traciłby czas na daremne leczenie choroby tak poważnej i zaawansowanej u kobiety w tym wieku. Zachęcił rodzinę do rezygnacji z leczenia i pożegnał ją zupełnie. Stan chorej pogorszył się jeszcze w ciągu sześciu następnych miesięcy. Na koniec proboszcz, który codzien­nie przychodził pocieszać chorą, udzielił jej Ostatnich Sakramen­tów. Śmierć się zbliżała, gdy pewna pobożna pani powzięła za­miar prosić o wstawiennictwo Gemmy. Dostaje jedną z jej reli­kwii, biegnie do pokoju umierającej, każe wszystkim uklęknąć, mówi kilka pacierzy do Trójcy Przenajświętszej na cześć służeb­nicy Bożej i dotyka relikwią chore miejsca. O cudzie! Po tym dotknięciu biedna chora, której straszne bóle nie dozwalały od dawna zamknąć oka, zasypia i śpi spokojnie przez całą noc. Po przebudzeniu się wszelkie objawy choroby, która ją mę­czyła od pięciu lat, zniknęły i chora czuje się zupełnie uleczona. Jada obficie cztery razy dziennie chleb, mięso, jaja, sucharki i mleko. Jakież było zdziwienie doktora Delprete, gdy zobaczył przy­bywającą do niego pełną zdrowia i siły osobę, którą miał już za umarłą. Nie wierząc swym oczom, bada j ą promieniami elektrycz­nymi, patrzy, patrzy jeszcze: nie ma wrzodu w żołądku, tylko mała plama, wskazująca jego miejsce; rak usechł, a wątroba jest zupeł­nie normalna. Głęboko wzruszony szanowny lekarz zawołał: - Pani jest przedmiotem Bożego cudu. Trzy lata przeszły od tego uzdrowienia, a Filomena Pini cieszy się dotąd dobrym zdrowiem, którego nie znała od młodości.

W: O. Germano Ruoppolo, pasjonista, Głębie duszy czyli Święta Gemma Galgani, Maria Vincit, Wrocław 2011.