Czułość Jezusa


"Córko – mówił Jezus, przytulając mnie – cały oddają się tobie, a czy ty będziesz cała Moja?”. Wiedziałam przecież, że Jezus zabrał mi rodziców i nieraz smuciłam się z tego powodu, bo czułam się osamotniona. Tego ranka skarżyłam się na to Jezusowi, a On ciągle był dobry, coraz czulej powtarzał mi: „Córko, Ja będę zawsze z tobą. Ja jestem twoim ojcem, a mamą będzie Ona” – tu wskazywał na N.M. Bolesną – nikomu nie będzie brakować miłości ojcowskiej, jeśli Ja będę miał go w swoich rękach; niczego ci więc nie zabraknie, choćbyś straciła wszelką pociechę i oparcie na tej ziemi. Chodź, zbliż się… Jesteś Jezusa i Maryi?”. Nadmiar uczuć, które Jezus wzbudził w moim sercu, nie pozwolił mi odpowiedzieć.
                Minęły zaledwie dwie godziny, a ja wstałam. Domownicy płakali z radości; ja też się cieszyłam, nie dlatego, że odzyskałam zdrowie, ale dlatego, że Jezus wybrał mnie jako swoją córką. Tego ranka przed odejściem powiedział do mnie: „Córko Moja, po tej łasce, którą ci daję dziś rano, przyjdą inne, o wiele większe!”. I było to prawdą, cóż, Jezus ma dla mnie szczególne względy; ja jestem wobec Niego zawsze chłodna, niewzruszona, a On oddaje mi za to same dowody nieskończonej miłości.