Gemma i Anioł Stróż

Jednym z najbardziej pocieszających artykułów naszej wiary jest dogmat o aniołach. Po grzechu pierworodnym człowiek osłabiony i nędzny potrzebuje pomocy i rady, aby iść drogą wskazaną mu przez Boga i dojść do swego ostatecznego celu. Bóg, chcąc zbawić biedne dzieci Adama, w nieskończonym miłosierdziu i ojcowskiej troskliwości, przyszedł im z pomocą, dając opiekę aniołów, tych ministrów Swego niebieskiego dworu. Każdemu z nas towarzyszy jeden z tych czystych duchów, którego słusznie nazywamy Aniołem Stróżem.

Od chwili naszego przyjścia na świat niebieski opiekun bierze nas niejako za rękę i nie opuszcza przez cały czas naszej ziemskiej pielgrzymki.

- Oto - mówi Pan - posyłam ci Mego anioła, aby szedł przed tobą, strzegł cię w drodze i doprowadził do miejsca, które ci przygotowałem.

Jeżeli Bóg zaspokaja troskliwie potrzeby wszystkich stworzeń, szczególne staranie ma o Swych wybranych, którzy są Mu tak drodzy jak źrenica oka. Między wybranymi zaś są jeszcze bliżsi; stąd rozmaite stopnie miłosiernego posłannictwa aniołów stróżów. Ponieważ Gemma była przeznaczona do bardzo wysokiego stopnia chwały i szczęśliwości niebieskiej, rzecz naturalna i zgodna z mądrością Bożą, że Anioł dany jej za Stróża miał o niej szczególne staranie. Łaska w cudownych zjawiskach, przejawiająca się w tej szczęśliwej duszy, miała wykazać się w sposób niemniej cudowny w opiece jej Anioła Stróża.

Kto by nie wiedział z ksiąg świętych, ze wzruszającej historii Tobiasza, z żywotów świętych kanonizowanych o częstych zjawieniach się aniołów, mógłby uważać za nieprawdopodobne cudowne szczegóły, jakie tu opowiem. Ale Bóg codziennie obsypuje jeszcze cenniejszymi łaskami Swe dzieci, a nikt nie śmie powiedzieć Mu: Dlaczego okazujesz mi tyle dobroci?

Zresztą dusza świątobliwej dziewczynki była doskonale przygotowana do nawiedzin Anioła: niewinność, szczerość, prostota dziecięca, a nade wszystko żywa wiara, która dozwalała jej widzieć jasno największe tajemnice wieczności, były jej wybitnymi cnotami. Duch niebieski widział bez wątpienia w swej szczęśliwej wybrance pewne podobieństwo z naturą anielską, pozwalającą mu, nie zniżając się zbytnio, utrzymywać z nią poufały stosunek.

Faktem najbardziej uderzającym w tym słodkim stosunku była prawie ciągle widzialna obecność Anioła. Gemma widziała go oczami ciała, dotykała rękami niby ludzką istotę, rozmawiała z nim jak z przyjacielem. „Jezus - pisała do mnie - nie ukazywał mi się od sześciu dni, ale nie zostawił mnie zupełnie samej - Anioł Stróż zawsze widoczny znajduje się przy mnie".

Z jakąż żarliwością składała Bogu dzięki za to dobrodziejstwo i okazywała wdzięczność swemu duchowi opiekuńczemu. - Jeżeli czasem jestem zła, drogi Aniele - mówiła mu - nie gniewaj się; chcę ci być wdzięczna!

- Tak - odpowiadał Stróż niebieski - będę twym przewodnikiem i nieodłącznym towarzyszem. I by ją bardziej rozpalić miłością, dodawał: - Czy wiesz, kto cię powierzył mej straży? Wszakże to miłosierny Jezus.

Na te słowa święta dziewczynka, nie mogąc powstrzymać wezbranych uczuć, traciła zmysły i wpadała w zachwycenie wraz ze swym Aniołem. Co się wtedy działo, wyraża sama w tych prostych słowach: „Oboje zostawaliśmy z Jezusem. O, dlaczego nie byłeś z nami, Ojcze?". A „zostawać z Jezusem" to zatopić się sercem i umysłem w niezmierzonym oceanie boskości, żeby przyglądać się tam niewypowiedzianym tajemnicom i podziwiać je.

Najczęściej Gemma i Anioł modlili się razem i wielbili Najwyższego. Duchy niebieskie - według pewnego świętego doktora - lubią towarzyszyć duszom w modlitwie; a Archanioł Rafael oznajmił staremu Tobiaszowi, że gdy się on modlił, sam zanosił jego modły Panu. Z jakimże upodobaniem spoglądał Anioł Stróż na tę cudną dziewicę, której serce, niby lampa święta, płonęło zawsze przed Bogiem nadzwyczajną wiarą i gorliwością. Lubił ukazywać się jej, dużo klęcząc przy niej wzniesiony lekko nad ziemią z rozwiniętymi skrzydłami, z rękami rozpostartymi nad nią lub złożonymi do modlitwy. Razem odmawiali kolejno modlitwy ustne i psalmy, a kiedy dochodzili do aktów strzelistych - według własnych słów Gemmy - wołali na wyścigi z wielką gorliwością: Niech będzie pochwalony Jezus! Niech będzie błogosławiony Jezus! - i inne serdeczne westchnienia, a Jezus cieszył się z tego.

W czasie rozmyślania Anioł Stróż oświecał jej umysł, zapalał w sercu słodkie i silne uczucia, a ponieważ Męka Zbawcy była jego zwykłym przedmiotem, odkrywał Gemmie głębokie jej tajemnice. - Patrz - mówił - jak Jezus cierpiał za człowieka, przypatruj się po kolei każdej Jego ranie; miłość Mu je zadała. Jak okropnym musi być grzech, jeśli zadośćuczynienie zań wymagało tyle cierpienia i takiej miłości! Takie myśli, niby ogniste strzały, przeszywały serce dziewicy, rozpalając je coraz silniej.

Mając kilka razy okazję być obecnym na modlitwach i rozmyślaniach Gemmy i jej Anioła, badałem pilnie wszystkie ich zewnętrzne oznaki, co mi pozwoliło przekonać się o prawdziwości szczegółów udzielonych mi później w jej sprawozdaniach sumienia. Zauważyłem także, że ile razy podnosiła oczy na Anioła, by go słuchać lub mówić z nim nawet poza modlitwą, działanie jej zmysłów ustawało zupełnie; można było wtedy potrząsać nią, kłuć, piec - nie czuła tego wcale. Ale gdy oderwała wejrzenie od Anioła albo skończyła rozmowę, stosunek ze światem powracał znowu. To zjawisko powtarzało się nieomylnie przy każdym zetknięciu się jej z Duchem niebieskim.

Chociaż w dalszym ciągu będę mówił o zachwyceniach służebnicy Bożej, czuję się w obowiązku zaznaczyć to tutaj, aby dowieść, że jej serdeczny stosunek z Aniołem Stróżem nie był wcale grą wyobraźni, lecz istotną rzeczywistością. Zawsze i wszędzie pośród zająć, w drodze, u stołu nawet, Anioł był na rozkazy Gemmy, a Gemma na usługi Anioła. Żaden znak zewnętrzny nie ujawniał ich świętych rozmów - chyba zupełna nieruchomość widzącej i nadprzyrodzony blask jej wejrzenia. Dość było dotknąć jej, aby się przekonać po jej nieczułości, że nie włada zmysłami i jest w relacji z zaświatem.

Rozmowy te tchnęły zwykle największą prostotą, a serdeczność jej Anioła Stróża równała się chyba poufałości Archanioła Rafaela względem młodego Tobiasza.

- Powiedz mi, mój Aniele - pytało dziewczę - dlaczego spowiednik był tak surowy dziś rano, że nawet nic chciał mnie słuchać? A czy Ojciec odpowie z Rzymu - i kiedy - na mój list, w którym proszę o wskazówki? Powiedz mi, drogi Aniele, kiedy Jezus nawróci grzesznika, który mnie tak żywo obchodzi. Co mam odpowiedzieć osobie, która mnie prosi o radę? Jak mam podobać się Jezusowi? Anioł, uwzględniając te, zachwycającą, choć może nieco natrętną prostotę, odpowiadał na wszystko, a przyszłość świadczyła, że źródło odpowiedzi musiało być nadnaturalne.

Rozmaitych sprawozdań o stosunku Gemmy z duchami niebieskimi starczyłoby na cały tom, lecz musiałbym z pewnością napisać tom drugi, aby udowodnić ich prawdziwość; tak są często nadzwyczajne i trudne do przyjęcia w epoce obecnego racjonalizmu.

Na ogół - można powiedzieć - że Anioł Stróż zastępował Gemmie obecność Jezusa. Przedstawiała mu potrzeby swoje i innych, prosiła go, by nie odstępował jej w niepokojach i w walkach z szatanem i dawała mu rozmaite polecenia do Boga, Matki Najświętszej, świętych patronów. Dawała mu nawet listy do niejednego z nich, prosząc, by w swoim czasie przyniósł odpowiedź - i cudem listy te były rzeczywiście zabierane przez jakąś niewidzialną istotę. Przedsięwziąwszy wszelkie środki ostrożności, aby się upewnić o nadprzyrodzonej przyczynie ich znikania, stwierdzam, że w tym względzie - jak i w wielu innych niemniej nadzwyczajnych - niebo lubiło, że tak powiem, bawić się z dzieckiem, którego prostota była mu tak droga.

Często dawała swemu rączemu Stróżowi szczególne polecenie do osoby żyjącej na tym świecie i wielkie było jej zdziwienie, gdy nie otrzymywała odpowiedzi. „Przecież - pisała - już od kilku dni poleciłam Aniołowi powiedzieć ci o tym. Ojcze. Jakże się, to stało, żeś nic jeszcze nie zrobił? Trzeba było przynajmniej oznajmić przez niego, że nie możesz zająć się tą sprawą. W każdym razie nie gniewaj się, że proszę o to jeszcze i w tym liście, chodzi bowiem o rzecz wielkiej wagi". Tak więc Poseł niebieski, będąc ciągle obarczany przez Gemmę - dogadzał zresztą chętnie wszystkim życzeniom tej dziewicy tak czystej - przybiegał, nie będąc nawet wzywany, za najmniejszym niebezpieczeństwem i gdy tylko widział, że go potrzebowała. Poskramiał zuchwalstwo szatana gotowego zawsze krzywdzić jego ukochane dziecko, wydzierał ją nawet przemocą z jego rąk okrutnych.

Oto kilka przykładów tego nieustannego czuwania Anioła nad nią. Gdy raz jeszcze w domu rodzicielskim Gemma zasiadła do stołu, ktoś z obecnych, jak to dziś - niestety - często się zdarza, pozwolił sobie na bluźnierstwo przeciw imieniowi Bożemu. Pobożne dziecko, posłyszawszy je, zemdlało z bólu i spadło z krzesła. Zanim jednak uderzyło się głową o ziemię, Anioł podtrzymał je i słodkim słowem wyszeptanym do serca przywołał do przytomności.

Innym razem, zatopiona w kontemplacji, została w kościele do późnej godziny. Anioł przypomniał jej, że czas wrócić do domu i towarzyszył jej pod postacią widzialną.

Raz szatan zbił ją tak okrutnie w chwili modlitwy wieczornej, że nie mogła się poruszyć. Wtedy Anioł ofiarował jej swą pomoc, dopomógł położyć się i czuwał u jej łoża.

W wielu okolicznościach, gdy groziło jej niebezpieczeństwo utraty życia, Anioł ostrzegał, wskazując, jak go uniknąć. Gdyby nie jego pośrednictwo, nieraz stałaby się ofiarą jakiegoś nieszczęścia, bo tak mało myślała o sobie. Toteż raz rzekł do niej tonem łagodnej wymówki: - Biedne maleństwo, jakżeś niedoskonałe, trzeba cię strzec nieustannie i mieć wiele cierpliwości z tobą!

Posłannictwo aniołów stróży odnosi się przede wszystkim do spraw duszy. Jako narzędzia uświęcenia muszą oni w zamiarach Opatrzności prowadzić nas po trudnych drogach cnoty. Anioł Gemmy przy każdej sposobności przestrzegał ją, radził, nauczał, dając jej wskazówki niezrównanej mądrości. Dziewica zapisywała jego słowa w swych sprawozdaniach sumienia. Raz kazał jej Anioł pisać pod dyktando, by nie straciła z jego nauki ani słowa. Na jego rozkaz Gemma usiadła przy biurku, wzięła pióro, papier, a Anioł, stojąc przy niej, jak nauczyciel przy uczennicy, zaczął: „Pamiętaj, że kto prawdziwie kocha Jezusa, mówi mało i wszystko znosi. Rozkazuję ci w imieniu Jezusa nie wypowiadać nigdy swego zdania. Jeżeli się o nie pytają, nie stać uparcie przy swoim przekonaniu, ale wypowiedziawszy się w interesie prawdy, zachować skromnie milczenie.

Jeżeli popełnisz błąd, oskarżaj się natychmiast, nie dając się innym uprzedzić. Zachowaj dokładne posłuszeństwo i bez żadnych targów względem spowiednika i tych, kogo słuchać każe.

Zachowaj szczerość względem niego i względem nich. Nie zapominaj czuwać nad wzrokiem, pomnąc, że oko umartwione będzie oglądało piękności nieba".

Anioł Stróż musiał być surowy względem swej uczennicy. Nie przepuszczał jej żadnej niedoskonałości i upominał, nie oszczędzając jej wcale, tak iż mówiła do mnie:
- Trochę surowy jest mój Anioł, ale się z tego cieszę. W ostatnich dniach upominał mnie trzy czy cztery razy dziennie.

Czujny Stróż zdawał się nawet przesadzać czasem. „Wczoraj - pisała do mnie Gemma - w czasie posiłku podniosłam oczy i ujrzałam Anioła ciskającego na mnie groźne spojrzenie. Potem, kiedy szłam spać, spojrzałam na niego jeszcze, ale prędko spuściłam oczy; mój Boże, jakże był zagniewany!

- Nie wstydzisz się - mówił mi - popełniać uchybienia w mojej obecności? Wejrzenie jego było przerażające. Płakałam, nie mogąc dłużej wytrzymać i błagałam Boga i Najświętszą Pannę o pomoc. Anioł powtarzał od czasu do czasu: - Wstydzę się za ciebie.

Modliłam się, aby nikt nie ujrzał go takim, bo ci, którzy by go spostrzegli, nie zechcieliby zbliżyć się do mnie. Cierpiałam cały dzień; nie mogłam skupić się ani na chwilę, nie miałam odwagi mówić do niego, gdyż mroziła mnie jego surowość. Chciałam go przeprosić, ale widząc, że jest tak zagniewany, nie spodziewałam się uzyskać przebaczenia. Wczoraj wieczorem nie mogłam zasnąć. Na koniec po drugiej w nocy zobaczyłam, że się zbliża; położył mi rękę na czole, mówiąc: - Śpij, brzydka - i zniknął".

Trudno wyrazić, jakie owoce dziewczynka chciwa cnoty i doskonałości zebrała z tego anielskiego przewodnictwa. Uważna na każde słowo Anioła, by mu się podobać, spełniała chętnie pokuty naznaczane przezeń dość często. - Miałam wielką trudność - mówiła mi raz - wyjawić pewne sprawy spowiednikowi, gdy Anioł zadał mi to za pokutę. Posłuchałam i raniutko, zadając sobie gwałt, pobiegłam do kościoła. Po tym zwycięstwie, Anioł zadowolony ze mnie, znowu był dla mnie łaskawy.

Gemma miłowała gorąco tego Stróża tak dbałego o dobro jej duszy. Miała ciągle jego imię na ustach i w sercu.
- Drogi Aniele - mówiła -jak ja Cię kocham!
- A za co? - pytał Anioł.
- Bo uczysz mnie być dobrą, pokorną i podobać się Jezusowi.

Żywe uczucie w duszy prostej i szczerej rodzi łatwo poufałość, która niejednemu może się wydać zbyteczna. Słuchając rozmów Gemmy z jej ukochanym Aniołem, słysząc ją czasem żywo rozprawiającą, by mu wytłumaczyć swój sposób widzenia, można by sądzić, że miała do czynienia z równym sobie. Zdziwiony, sam z początku ją potępiałem i uważałem za pyszną, gdyż zamiast drżeć przed duchem niebieskim, obchodziła się z nim poufale, mówiąc mu na „ty". By ją doświadczyć, zabroniłem jej przekraczać pewnych granic. Dziewczynka spuściła głowę i odpowiedziała pokornie: - Prawda, Ojcze, masz słuszność, poprawię się, odtąd nie powiem nigdy Aniołowi „ty", a gdy go zobaczę, okażę mu uszanowanie i będę się trzymała o sto kroków od niego.

Za pierwszym widzeniem się z Aniołem oznajmiła mu o tym postanowieniu. - Cierpliwości, drogi Aniele, Ojciec nie jest z nas zadowolony, trzeba zmienić sposób postępowania. I dopóki tego wymagałem, nie przekroczyła zakreślonych sobie granic. Z przyzwyczajenia zdarzało się jej zapomnieć i powiedzieć niekiedy „ty", ale natychmiast się poprawiała, nawet w ekstazie.

Czasem Anioł przyprowadzał z sobą inne duchy niebieskie dla zrobienia przyjemności swej anielskiej siostrzyczce. Kiedy się o tym dowiedziałem, udałem wielkie niezadowolenie, by wypróbować cnotę Gemmy. Napisałem do niej, że należy zaprzestać już tej lekkomyślności. Odpowiedziała: - Doprawdy, Ojcze, nic nie rozumiem. Inni modląc się, widzą swych aniołów, a jeżeli ja widzę Go także, gniewasz się i niepokoisz. Jednak wczoraj w dzień ich święta, odprawiłam ich wszystkich. Mój Stróż nie chciał odejść ani ten drugi, o którym Ci mówiłam. Czyż ja temu jestem winna? Nie gniewaj się, będę grzeczna i posłuszna.

Poufałość Gemmy względem Anioła była prosta, samorzutna i pełna pokory, jak o tym świadczą dwie następujące wizje wybrane na chybił trafił spomiędzy tysiąca innych i opowiedziane przez samą dziewczynkę.

- Byłam w łóżku bardzo cierpiąca, gdy poczułam głębokie skupienie. Złożyłam ręce i z całej siły mego słabego serca uczyniłam akt skruchy z żywą boleściąza moje niezliczone grzechy. Podczas gdy umysł mój pochłonięty był wspomnieniem mych win, spostrzegłam Anioła przy moim łóżku. Zawstydziłam się, widząc jego obecność; on - przeciwnie, z uprzejmością pełną wdzięku powiedział mi:
- Jezus miłuje cię gorąco; kochaj Go z całego serca!
Potem dodał: - Czy kochasz Matkę Jezusa? Pozdrawiaj Ją często. Miła jest Jej ta pamięć i odwdzięcza się za nią sowicie. Jeżeli nie robi tego widocznie, to aby wypróbować twą wierność. Pobłogosławił mi i zniknął.

Inna wizja: „Kiedy odmawiałam wieczorne pacierze, Anioł Stróż zbliżył się do mnie i powiedział, uderzając mnie po ramieniu: - Gemmo, dlaczego tak obojętnie zabierasz się do pacierza? - To nie jest obojętność - odpowiedziałam - od dwu dni czuję się niedobrze. Odrzekł: - Spełniaj starannie swój obowiązek, Jezus będzie cię za to więcej kochał.

Błagałam go, by poprosił Jezusa o pozwolenie na spędzenie nocy przy mnie. Zniknął natychmiast i wrócił do mnie z żądanym pozwoleniem. O jakże był dobry! Kiedy miał odejść, prosiłam go, by został jeszcze. - Nie mogę - odpowiedział - trzeba, abym odszedł. - A więc odejdź - powiedziałam - pozdrów ode mnie Jezusa. Rzucając mi ostatnie wejrzenie, dodał: - Nie chcę, abyś rozmawiała ze stworzeniami. Kiedy zechcesz mówić, mów do Jezusa lub do twego Anioła.

W taki to mniej więcej sposób ukazywał się jej Anioł. Świątobliwa dziewica musiała mieć niezwykłą łaskę u Boga, skoro ją nawiedzały duchy niebieskie, towarzyszyły jej i kierowały nią na drogach świętości. Nie zazdrośćmy jej, bo i my także otrzymaliśmy od Ojca Niebieskiego Anioła, by nas strzegł nieustannie, a gdybyśmy - jak Gemma - byli czyści, pokorni, prostego serca, pełni wiary i żądni doskonałości, bylibyśmy otoczeni z jego strony takąż samą troskliwością i takąż miłością.


W: O. Germano Ruoppolo, Głębie duszy czyli Święta Gemma Galgani, Wrocław 2011.