Dziennik - Niedziela, 29 lipca
Towarzyszy jej
Anioł Stróż; Jezus wyrzuca jej, że opuściła Komunię Świętą i zaprasza ją do
siebie.
Trwałam w tym stanie do wczoraj rano
w niedzielę i nie mogłam się już skupić; nie brak mi jednak mojego Anioła
Stróża; dodaje mi sił i muszę powiedzieć, że nawet gdy nie miałam apetytu w
niedzielę, to Anioł zobowiązał mnie, żebym jadła; tak samo zrobił dziś rano.
Wieczorem nie zapomina mnie pobłogosławić, a także skarcić i skrzyczeć.
Dziś niedziela, czuję wielkie pragnienie
Jezusa, ale jest już późno i nie mam nadziei [na ujrzenie Go]; oczekuję, że tej
nocy będę wolna i sama.
Och! Przyszedł Jezus; ileż wyrzutów, że
nie przyjęłam Komunii Świętej! Wyrzucał mi to w ten sposób: „Dlaczego córko,
tak często muszę być pozbawiony twoich odwiedzin? A wiesz, jak bardzo pragnę,
żebyś do Mnie przychodziła, kiedy jesteś grzeczna”.
Uklękłam przed Jezusem i z płaczem mówiłam: „Ale jak to, mój Jezu, nie
jesteś jeszcze zmęczony znoszeniem mojej oziębłości?”. „Córko – odpowiedział –
postępuj tak, żeby odtąd ani jeden dzień nie upłynął bez odwiedzenia Mnie, dbaj
o to, by mieć serce czyste i przyozdobione najstaranniej jak potrafisz. Oddal
od siebie wszelką miłość własną i wszystko, co nie jest całkowicie moje, a potem
przyjdź i nie bój się”.
Pobłogosławił mnie i wszystkich członków
Świętego Kolegium i odszedł; na sam koniec polecił mi jeszcze, żebym okazała
trochę więcej siły wobec nieprzyjaciela i powiedział, żebym nie przejmowała się
tym, co nieprzyjaciel mówi, bo jest on wielkim kłamcą i szuka wszelkich
sposobów, żebym upadła, zwłaszcza jeśli chodzi o posłuszeństwo. „Bądź
posłuszna, Moja córko – powtarzał – bądź posłuszna bez wahania i z radością, a
żeby lepiej dawało ci się zwyciężać tą piękną cnotą, proś Moją Mamę, która
bardzo cię kocha”. Chciałam Mu powiedzieć, że wczoraj Jego Maja nie chciała
przyjść, ale uciekł mi.
Komentarze
Prześlij komentarz